Hej, Dumbo, rozpracowałeś mnie emocjonalnie! Bonus: na końcu wpisu jest mój ulubiony żart o słoniach.

Każdy, kto oglądał filmy Tima Burtona sprzed ery Alicji w Krainie Czarów, czy Charliego i Fabryki Czekolady, na pewno zapyta, czy ten film jest w ogóle dla dzieci? Otóż jak najbardziej jest, ale nie znam żadnego dziecka, które by widziało ten film, więc trudno mi powiedzieć, czy małolatom się spodoba, czy nie.

Dumbo, obok Bambi i Króla Lwa, to była historia, która w połowie lat dziewięćdziesiątych doprowadzała mnie do histerycznej rozpaczy. Zatem w ogóle i ani trochę nie jestem zdziwiona, że prawie trzydzieści lat później, dorosła, ale najwyraźniej wciąż bardzo emocjonalna Kacha, szlochała w kinie przez 3/4 filmu. Małe słoniątko, z którego wszyscy się śmieją, skradło moje serce i wtedy i teraz. Trudno mi więc, a właściwie jest to w sumie dla mnie niemożliwe, żeby ocenić ten film maksymalnie obiektywnie, ale spróbuję.

Na pewno zawodzi dubbing, bo o ile w filmach animowanych, jest on często na najwyższym poziomie, tak jednak pomysł, żeby film Burtona był dubbingowany, napawał mnie grozą i niestety słusznie. Dla widza mającego ponad 13 lat, Colin Farrell mówiący po polsku, nigdy nie będzie czymś, na co się patrzy i czego się słucha z przyjemnością. Scenografia i kostiumy, są poprawne, ale życzyłabym sobie, żeby były znacznie bardziej burtonowskie. Aktorzy. No cóż, postaci dziecięce są zupełnie nijakie tak jak wspomniany już wcześniej Colin Farrell. Za to Danny de Vito i Michael Keaton (Pingwin i Batman ponownie u Burtona!) trzymają poziom, szczególnie Danny. No i Eva Green, której widok na ekranie zawsze mnie onieśmiela, jest cudowna.

Cała historia, tak różna przecież od oryginału z 1941 roku, przede wszystkim dlatego, że w kreskówce głównymi bohaterami jednak były zwierzęta, a nie ludzie, jest w mojej opinii lepsza. Przede wszystkim dlatego, że jest po prostu, dla dorosłego odbiorcy dużo ciekawsza, ale też dlatego, że znęcanie się nad słabszymi i ich wykorzystywanie nigdy nie będzie w modzie, a przesłanie płynące z widoku wszystkich ludzi wpatrzonych z nadzieją w latającego Dumbo jest takie, że każdy z nas chce być w jakiś sposób wyjątkowy, nawet jeśli jesteśmy tylko śmiesznym słoniem z ogromnymi uszami i piórkiem w trąbie. I to nie jest też tak, że na Dumbo człowiek się tylko smuci i płacze, nie nie. Ten film to naprawdę fajna rozrywka, choć faktycznie, oparta głównie na graniu na emocjach widza.

Opis samego Dumbo zostawiłam sobie na koniec jak swoistą wisienkę. Burtonowski słonik jest po prostu wspaniały. I chociaż w tym przypadku, wbrew oryginałowi, zwierzęta nie mówią, to jego mimika nie pozwala na domysły. Istnieje na tym ziemskim padole, tylko jedyne stworzenie, które rozczula mnie bardziej niż nowy Dumbo i jest nim mój pies Fiodor. I gdybym już nie miała tej włochatej mordki do wykarmienia, z pewnością chciałabym mieć latającego słonia.

7/10. Naczytałam się opinii innych i myślałam, że będzie gorzej.


Obiecany żart:

Wiecie, dlaczego słonie mają czerwone oczy?

Nie.

Żeby chować się w poziomkach. A widzieliście kiedyś słonia w poziomkach?

Nie.

Bo się tak dobrze schował!

Odpowiedzi

  1. Awatar Long live the King. Lion King.

    […] tą samą historią, co ten z roku 1994, sceny odwzorowane są 1:1, w odróżnieniu choćby do Dumbo, którego fabułę jednak mocno zmieniono. I fajnie, bo z nieskrywaną nostalgią i uśmiechem, oglądałam kolejne sceny, czując się […]

    Polubienie

  2. Awatar Czy tylko ja uważam, że Kong jest bohaterem tragicznym kinematografii? #teamkong – Wiecznie Niezadowolona Kacha

    […] a nawet trochę więcej! Nie byłam w IMAXIE, na filmie 3D od trzech lat, mój ostatni seans to Dumbo, który umówmy się, mimo wszelkiego sentymentu, nie był zbyt atrakcyjny wizualnie. Za to walka, […]

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Create a website or blog at WordPress.com